Strona Główna Authors Postyadmin

admin

1320 POSTY 0 KOMENTARZE

1965

Mennica Polska chce rozpocząć sprzedać diamentów. Zdaniem ekspertów spółka sporo ryzykuje, ta jednak zachęcona została sukcesem na rynku złota inwestycyjnego. Firma rozpoczęła przygotowania i nowa oferta ma być dostępna już w tym roku.
– Poznajemy mechanizmy, które nim sterują, wyzwaniem będzie także zbudowanie oferty dla odbiorcy finalnego. Jeden z naszych pracowników przeszedł już gruntowne przeszkolenie w zakresie oceny i wyceny diamentów – mówi "DGP" Mariusz Przybylski z Mennicy.
Przedstawiciele spółki przyznają, że rynek diamentów inwestycyjnych w Polsce dopiero startuje. Żeby sobie na nim poradzić, należy posiadać wyspecjalizowaną wiedzę. Nie sposób podać jakiejś uniwersalnej ceny diamentów. Taki kształt rynku diamentów ma swoje wady, ale też jedną dużą zaletę: jest stosunkowo stabilny.

2645

Któż z nas nie śnił o znalezieniu wielkiego skarbu? Pewnie każdy. Także Keith Jessop, któremu w 1981 roku udało się spełnić swoje marzenie.
Historia skarbu wydobytego z krążownika HMS „Edinburgh” to opowieść jakich wiele. 
25 kwietnia 1942 roku z Murmańska wypłynął konwój QP11. W jego skład wchodził krążownik Royal Navy, pod pokładem którego znajdowało się 465 sztab złota o dzisiejszej wartości ponad 62 mln dolarów.
Depozyt był zapłatą Związku Radzieckiego za dostarczony sprzęt, niezbędny do prowadzenia wojny. Jednak trasa, którą konwój miał do pokonania, była niezwykle niebezpieczna. Niemieckie wilcze stada siały postrach i zbierały olbrzymie żniwo wśród alianckich konwojów. Podobny los spotkał i ten krążownik. Mimo silnego uzbrojenia i osłony w postaci dwóch innych okrętów, „Edinburgh” nie był w stanie oprzeć się atakowi łodzi podwodnych (U-456) i 3 niszczycieli Kriegsmarine ("Hermann Schoemann", "Z24" "Z25"). 2 maja 1942 roku kolejne niemieckie torpedy przesądziły los brytyjskiego krążownika. Kontradmirał Stuart Bonham-Carter podjął decyzję o zatopieniu "Edinburgha" wraz z jego cennym ładunkiem. Zadanie to wykonał niszczyciel HMS "Foresight", odpalając w stronę krążownika torpedę. Około godziny 18.30 HMS „Edinburgh” spoczął na dnie. Grzebiąc 465 sztab złota ponad 260 m pod powierzchnią wody.
39 lat później znalazł się człowiek, który postanowił dotrzeć do wnętrza HMS „Edinburgh”. Był nim Keith Jessop. Zwarł umowę z firmą "Wharton-Williams", która zgodziła się finansować poszukiwania krążownika oraz wydobycie skarbu. 17 września 1981 roku ekipa, w skład której wchodziło m.in. 12 nurków, rozpoczęła eksplorację wraku. Trwające 20 dni poszukiwania zakończyły się niesamowitym sukcesem. Ekipa Keitha Jessopa wydobyła na powierzchnię 431 sztab o łącznej wartości 56 milionów dolarów. Oczywiście Jessop nie mógł zatrzymać sobie całego skarbu. Wyprawa uzyskała zgody odpowiednich władz tylko ze względu na odpowiednie udziały. 20 mln przekazano Związkowi Radzieckiem, jako że było to złoto pochodzące z tego kraju; 11 milionów otrzymał rząd Wielkiej Brytanii. Około 22 mln przejęła firma "Wharton-Williams". Keith Jessop otrzymał 2 miliony dolarów.

Opracowała: Katarzyna Stępień
Źródło: www.eksplorator.com
Fot. rozanski.ch/aurum.htm

2714

Stadiony powstałe w RPA na potrzeby mistrzostw świata stanowią inspirację dla jubilerów. Jedna z firm w Johannesburgu miniatury obiektów wykonuje m.in. ze złota, brązu, a nawet diamentów.

Stadion Soccer City w Johannesburgu, mogący pomieścić aż 94 tysiące kibiców, cieszy się największym zainteresowaniem fanów. Jego reprodukcja jest do nabycia wraz z okolicznościową monetą z wizerunkiem Mandeli.

Miniatury obiektów tegorocznego mundialu mierzą po sześć centymetrów i ważą od 150 do 200 gramów. Kosztują od 27 000 do 43 000 euro.

Źródło: www.polskieradio.pl

1908

Szmaragd to bardzo cenny i wyjątkowo poszukiwany kamień nie tylko jubilerski, ale także kolekcjonerski, znany i stosowany już od czasów starożytnych. Szczególnie ceniony był w starożytnym Egipcie, Persji, Arabii, a także u Majów, Inków i Azteków.
Kolumbia kojarzy się turystom przede wszystkim z kawą i szmaragdami (hiszp. esmeraldas) Te ostrozielone i przykuwające wzrok kamienie są bardzo pożądanym towarem, zwłaszcza, że jest niewiele miejsc ich wydobycia.
W Kolumbii możemy znaleźć te najdroższe i najszlachetniejsze ze szmaragdów, wartościowsze od  kamieni wydobywanych w Brazylii i Zambii. Największy szmaragd o wartości jubilerskiej wydobyto właśnie w Kolumbii. Miał on masę 7 025 ct. Niestety, w tym rejonie, chociaż bywają większe okazy, to zazwyczaj są one spękane.
Największe kopalnie tego kruszcu znajdują się na północy i na północnym wschodzie od stolicy kraju. Jest w Bogocie takie miejsce, plac w pobliżu „Muzeum Złota”, na którym codziennie gromadzą się sprzedawcy szmaragdów. Ich znakiem rozpoznawczym są czarne skórzane kurtki i jeansowe spodnie. Niby rozmawiają (cały dzień), plotkują, ale naprawdę, obserwując ich z bliska, w ciągu kilku minut wytrawne oko zauważy, że z kieszeni wyjmują białe koperty, w których zawinięte są kamienie.
Rodowity Kolumbijczyk, Juan Carlos, opowiedział nam, że wiele razy widział takie sceny na ulicach Bogoty.
– Oczywiście trzeba wiedzieć, dokąd się udać, jednak kupno szmaragdów na tzw. czarnym rynku nie przysparza wielu trudności – ocenił Juan Carlos.
My jednak rekomendujemy kupno u jubilera, wtedy będziemy mieć pewność, że nikt nas nie oszukał. W naszej galerii oferujemy śliczną biżuterię ze szmaragdami, zarówno antyczną, jak nowoczesną.

Autor: Katarzyna Stępień
Źródło: www.kolumbijsko.com
Fot. D.A. Jubiler24h, Galeria Biżubizarre

2560

Człowiek od zarania dziejów ozdabiał swoje ciało. Częściowo wynikało to z chęci otaczania się ładnymi przedmiotami, częściowo zaś w grę wchodziła symbolika. Najlepszym przykładem jest tu korona albo diadem, będące symbolem władzy królewskiej.
Jednak zanim pojawił się król i jego korona, za elegancką biżuterię uchodziły kości i zęby zwierząt, muszle oraz kamienie. Ludzie pierwotni szlifowali je i rzeźbili tak, aby nadać im niepowtarzalne i piękne kształty. Wśród ludów żyjących w grupach plemiennych ozdoby z piór, kości, kamieni lub muszli często określały, kto jest szamanem, kto wodzem, a kto wojownikiem.
Z czasem pojawiły się miedź i żelazo, które szybko wyparły poprzednie surowce. Powstawały coraz piękniejsze wzory, ponieważ nowe surowce łatwiej było obrabiać. Najstarsze złote i srebrne ozdoby liczą sobie 6 tys. lat. Wykorzystywano je w obrządkach religijnych, magii, oraz były najlepszym miernikiem zamożności.
W starożytnym Egipcie największą karierę zrobiły amulety, mające za zadanie chronić przed nieszczęściami i chorobami. Najpopularniejszymi ozdobami były noszone na rękach i nogach bransoletki i przesadnie szerokie naszyjniki. Ubodzy nosili biżuterię zrobioną z fajansu, szkła. Wracając zaś do korony, władcy starożytnego Egiptu poza nią nosili też tzw. napierśniki. W podobnym okresie w Grecji i Rzymie członkowie bogatych rodów nosili złote kolczyki, aby odróżnić się od mniej zamożnych członków społeczeństwa. Pewien rodzaj pierścieni i sygnetów symbolizował także władze kościelne (biskupów, kardynałów, papieży).

Potem nowością stały się ozdoby ze złoconego brązu. Naszyjniki kształtem przypominały amforki i głowy zwierząt, natomiast bransoletki- węża. Dopiero po pewnym czasie zaczęto dodawać do biżuterii kamienie szlachetne, które stanowiły podstawę w tworzeniu biżuterii rzymskiej. To właśnie w starożytnym  Rzymie mają swój początek diamenty. Bardzo popularne były również szmaragdy. Ozdoby ze złota nosili jedynie wysoko postawieni urzędnicy państwowi, reszta musiała się zadowolić pierścieniami z żelaza.

Średniowiecze całą wartość biżuterii skierowało na znaczenie religijne. Charakterystyczne pierścienie, z załączonym niebieskim szafirem, były przeznaczone jedynie dla kardynałów i biskupów, gdyż kolor kamienia wskazywał na skierowanie umysłu i pragnień w kierunku nieba. Złoto przeznaczone było dla władców, gdyż świadczyło o roztropności, mądrości i jasnym umyśle monarchy.
Zdecydowany rozwój złotnictwa, z uwagi na spopularyzowanie wzorników, nastąpił między XVI a XVII w.  W tym okresie diament stał się niekwestionowanym królem klejnotów. Dla mężczyzn najważniejszymi i w zasadzie jedynymi ozdobami stały się ordery i odznaczenia. Naszyjniki, pierścionki , bransoletki i kolczyki stały się domeną pań. Wiek XIX odznaczył się wprowadzeniem kompletów biżuterii na które składały się kolczyki, diadem, broszka, bransolety i naszyjnik. Z kolei w XX wieku platyna stała się najcenniejszym surowcem z którego wykonywano biżuterię. Jej wielkim atutem jest kolor, doskonale pasujący do diamentów.
Kiedyś w Europie symbolem były także sygnety z herbem rodu lub jego monogramem, używane jako pieczęci. Dzisiaj biżuteria też ma znaczenie symboliczne, przykładem może być noszony na serdecznym palcu pierścionek zaręczynowy lub obrączka. W Indiach natomiast kobiety zamężne noszą specjalny rodzaj bransoletek.

Jednak rola biżuterii nie ogranicza się tylko do funkcji ozdobnej bądź symbolicznej. Niektóre plemiona do dziś wykorzystują ją do zmiany wyglądu ciała. Tak jest na przykład wśród kobiet z plemienia nazwanego „Wioską kobiet – żyraf”, w którym kobiece szyje zdobią obręcze. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że obręcze te mają za zadanie jak najbardziej wydłużyć szyję. Pierwsze obręcze zakłada się już małym dziewczynkom. Potem stopniowo dodaje kolejne, aż szyja zostaje wydłużona do nienaturalnych wręcz rozmiarów. Gdyby takiej kobiecie zdjąć te „ozdoby”, zwyczajnie umarłaby. Podobnie wśród afrykańskich plemion można spotkać osoby z dyskami włożonymi w dolną wargę lub ogromnymi dziurami w uszach. Akurat ostatni przykład jest obecnie modny i spotykany także w innych częściach świata, choć w znacznie mniejszym stopniu (tzw. tunele w uszach).         
Następną funkcją biżuterii jest oznaka przynależności do danej grupy społecznej lub subkultury. Na przykład moda na noszenie kolczyków przez mężczyzn zaczęła się od grupy amerykańskich homoseksualistów, dla których był to znak rozpoznawczy.
Biżuteria pełni też stricte użytkową funkcję. Dotyczy ona zegarków na ozdobnych bransoletach lub w formie pierścionka czy obecnie rzadko spotykanych zegarków kieszonkowych. W XIX i XX wieku bardzo popularne były także medaliony, w których znajdowały się miniaturowe portrety lub fotografie.
Biżuteria pełni jeszcze jedną, bardzo ważną funkcję. Jest dobrą inwestycją. Jak wiadomo, kiedy rynki walut przechodzą kryzys, złoto zawsze jest w cenie. Podobnie jest z zabytkową biżuterią: im starsza tym cenniejsza. Jeżeli zaś przez złe warunki przechowywania nie może odzyskać blasku sprzed setek lat to z całą pewnością będzie cenionym eksponatem muzealnym.

Opracowała: Katarzyna Stępień
Źródła: www.sebzda.pl,  http://bizuteria.berd.pl
Fot.  traveller.pl

1884
Diamenty kuszą i mamią. Są obietnicą bogactwa, magii i tajemnicy. Niestety, niektóre z nich splamione są głodem, wojną i ludobójstwem.

Diamenty na europejskie giełdy trafiają z Konga. Na holenderskiej giełdzie kamieni szlachetnych szmuglerów nie pyta się o to, skąd pochodzą diamenty. Nikt nie pyta, ile krwi przelano, by je sprzedać. Nikt nie słucha tych wszystkich krwawych historii, bo i po co? Wiadomo przecież, że nie przebyły drogi z Konga do Holandii legalnie, tylko przywieźli je szmuglerzy. Dla nich liczy się tylko to, aby dotrzeć do diamentów, znaleźć te jedyne, niepowtarzalne. Na giełdzie przemytnicy pokazują towar, piszą cenę na kartce, jeśli klient się zgadza – dobijają targu. Nie ma potrzeby rozmawiać o przeszłości diamentów. Warto jednak pamiętać, że kupując taki kamień, kupujemy go z całą jego przeszłością.
Nielegalny handel diamentami kwitnie także na Wybrzeżu Kości Słoniowej. W 2007 roki pozarządowa organizacja Global Witness wystosowała z okazji dnia św. Walentego apel do wszystkich potencjalnych nabywców diamentów, aby zanim podarują ukochanej pierścionek z tym kamieniem,  dobrze sprawdzili pochodzenie diamentu.
Klienci mają moc(…) zapobiegania trafianiu krwawych diamentów do sklepów detalicznych poprzez żądanie czystych kamieni szlachetnych – podkreśliła w komunikacie dyrektorka i współzałożycielka Global Witness, Charmian Gooch, odnosząc się do procederu finansowania krwawych konfliktów na świecie ze sprzedaży diamentów.

Według organizacji, zanim kupimy diament, powinniśmy zadać sprzedawcy 4 pytania: czy wiedzą Państwo, skąd pochodzi sprzedawany diament? Czy mogę zobaczyć kopię dokumentu określającego politykę firmy odnośnie diamentów (pochodzących) ze stref konfliktów? Czy mogą Państwo przedstawić pisemną gwarancję swojego dostawcy diamentów, że nie pochodzą one ze strefy konfliktu? Jak mogę uzyskać pewność, że w Państwa biżuterii nie ma diamentów ze stref konfliktu?

Global Witness przypomina, że według ONZ na międzynarodowy rynek trafiają obecnie diamenty pochodzące z kopalń znajdujących się na terenach zajętych przez rebeliantów z Wybrzeża Kości Słoniowej. Szacuje się, że rocznie z północnej części tego afrykańskiego państwa są wywożone diamenty o wartości blisko 23 mln dol.

Pomimo międzynarodowego zakazu, Wybrzeże Kości Słoniowej (WKS) wciąż eksportuje diamenty. Co więcej, eksport ten wzrasta, a większość diamentów jest splamiona krwią.
Zakaz eksportu diamentów z WKS ma związek z oenzetowskimi sankcjami nałożonymi na ten kraj. Powodem ich narzucenia była sytuacja wewnętrzna na WKS, gdzie doszło do wojny domowej i rozdarcia kraju na dwie części. Nakładając zakaz na eksport diamentów wspólnota międzynarodowa chciała skłonić obie strony konfliktu w tym kraju do przeprowadzenia wolnych i uczciwych wyborów.
W kwietniu 2009 roku WKS odwiedził specjalny zespół z ONZ, którego celem było sprawdzenie, czy sankcje są przestrzegane. Okazało się, że eksport diamentów nie zanikł, a nawet odnotował wzrost w porównaniu z ubiegłymi latami. Sprzyja temu utrzymujący się stan podziału WKS na strefy kontrolowane przez rząd i rebeliantów, którzy chociaż porozumienie z władzami podpisali, to nadal sprawują kontrolę na opanowanych przez nich terytoriach.

Autor: Katarzyna Stępień
Źródła: afryka.org, wiadomosci.wp.pl

Fot: afryka.org

2091

Prof. Trond Torsvik z Uniwersytetu w Oslo i prof. Kevin Burke z Uniwersytetu w Huston przewodniczyli zespołowi, który opisał proces powstawania skał bogatych w diamenty. Dzięki tej wiedzy poszukiwacze będą mieli ułatwione zadanie. Naukowcy dzielą się nią w artykule w dzisiejszym wydaniu magazynu „Nature”.
Diament to węgiel w najczystszej postaci w formie krystalicznej. Jest najtwardszym materiałem występującym w przyrodzie, a zarazem cenionym kamieniem jubilerskim. To również „najlepszy przyjaciel kobiet” według słynnej Marilyn Monroe. Największe oszlifowane diamenty – brylanty – zdobią koronowane głowy i królują wśród innej biżuterii.
Skały wulkaniczne, z których pochodzą diamenty, występują rzadko. Zwane są kimberlitami, a swoje pochodzenie zawdzięczają strumieniom gorącej materii z płaszcza Ziemi, które przemieszczają się pionowo w kierunku powierzchni. Proces ten nazwany został pióropuszem płaszcza. Rozpoczyna się gdzieś pomiędzy płynnym jądrem o temperaturze 4 – 5 tys. st. C, a chłodniejszym płaszczem. Ciepło ucieka z wewnętrznego jądra. Tworzy się „bąbel” o wyższej temperaturze niż otaczające skały. Bąbel wędruje w kierunku powierzchni, ciągnąc za sobą coś w rodzaju ogona. W rezultacie taka nieregularność termiczna przyjmuje kształt podobny do grzybka. Proces trwa jednak, bagatelka, setki milionów lat.
Granica pomiędzy jądrem i płaszczem znajduje się ok. 2900 km pod powierzchnią naszej planety. Jakkolwiek hipoteza, która łączy powstanie pióropusza płaszcza z granicą między płaszczem a jądrem ma już prawie 40 lat, dopiero zespół Torsvika i Burke’a udowodnił, że ten proces zachodzi właśnie w taki sposób.
– Nasze podejście jest nowe, ponieważ użyliśmy do badań wielu dostępnych metod. Obserwowaliśmy wnętrze Ziemi i porównywaliśmy dane sejsmologiczne z wiedzą o przemieszczających się płytach kontynentalnych, jakie miały miejsce w ciągu ostatnich 500 mln lat – powiedział prof. Burke. – Ja sam byłem zainteresowany hipotezą o powstawaniu pióropusza od 1971 roku. Dziesięć lat temu zdałem sobie sprawę ze związku rozchodzenia się fal sejsmicznych i skał wulkanicznych z procesami zachodzącymi na styku płaszcza i jądra. Zastanawiałem się, jak to powiązanie zbadać, i zwróciłem się do prof. Torsvika z Norwegii, który jako jedyny był w stanie opracować odpowiednie do tego zadania testy.
Obaj  uczeni zabrali się więc do pracy, która szybko pozwoliła potwierdzić hipotezy, do jakich doszli sejsmolodzy w ciągu ostatnich lat. Wraz z zespołem współpracowników badacze opisali zjawiska, które zachodziły w ciągu ostatnich 500 mln lat, i próbowali odtworzyć historię formowania się pióropusza płaszcza.
– Struktury głęboko pod powierzchnią Ziemi na styku jądra i płaszcza są stałe od ponad 500 mln lat. Ale mimo to przez cały ten czas są w ciągłym ruchu. Płaszcz w swej najgłębszej warstwie jest gorący i pod olbrzymim ciśnieniem, przygnieciony skałą powyżej – wyjaśnia naukowiec.
Jak jednak badania te mają pomóc poszukiwaczom? Sposób jest prosty.
Naukowcy wiedzą już od ponad 50 lat, że diamentów należy szukać w kimberlitach. Skały te skoncentrowane są w najstarszych utwardzonych częściach skorupy ziemskiej w granicach kontynentów. Zwane są kratonami. W stosunkowo długim okresie nie uległy deformacjom tektonicznym. Największe kratony to Sinia – platforma chińska, Angoria – platforma syberyjska, kratony Kongo, Kalahari i saharyjski.
– Nasza praca wskazuje na specyficzne warunki, jakie muszą zachodzić, aby kimberlity powstały, i to tylko na obszarach starych kratonów. W ten sposób zawężamy poszukiwania skał bogatych w diamenty do 10 proc. powierzchni kontynentów – tłumaczy prof Burke. – Mam nadzieję, że przyszłe poszukiwania skoncentrują się tam, gdzie naprawdę są szanse na znalezienie diamentów.
Autor: Katarzyna Stępień
Źródło: www.rp.pl Fot. www.rp.pl

2308

Jednakże dobrze zorientowany najbogatszy klient dobrze wie, że najdroższe nie znaczy najlepsze. Dlatego, jeśli chce od ręki kupić piękną, stylową i unikatową biżuterię, chętniej wybierze się do galerii, niż do salonu większej sieci.
Bogactwo i różnorodność wzorów w biżuterii występującej w większych sieciach może być myląca. Trendy, wśród najdroższych kolekcji zwłaszcza, wcale nie zmieniają się tak szybko. Zwłaszcza niezmiennie urzekają brylanty, jednakże cenna jest też platyna, a perły są nieprzemijającym symbolem elegancji i klasy.
Duże sieci rzadko odnotowują jednorazowe transakcje rzędu 100 tysięcy złotych, nawet, jeśli oferują unikaty.
Sprawiającą wrażenie bardziej przystającej do polskich realiów opinię przedstawia Bartłomiej Gawęcki, kierownik ds. zakupów biżuterii w W.Kruk.
– Klienci, którzy zostawiają w sklepach jubilerskich ponad 100 tysięcy złotych to rzadkość. Zdarzają się tacy, którzy robią zakupy na kwoty zbliżone do 40 tysięcy, natomiast tak naprawdę żyjemy ze sprzedaży znacznie tańszych wyrobów, jak choćby ze srebra – przyznaje Bartłomiej Gawęcki, kierownik ds. zakupów biżuterii w W.Kruk . – Większość sieci bazuje na ofertach katalogowych. Oferują produkty, które dostępne są tylko na zamówienie, a w sklepie dysponują zaledwie wzorem i to w jednym egzemplarzu.- dodaje.
Dlatego my zapraszamy do Galerii Biżubizarre, gdzie w przystępnej cenie można nabyć wspaniałą, unikalną biżuterię, która z pewnością będzie piękna ozdobą i trafioną inwestycją.

Opracowała: Katarzyna Stępień
Źródło: www.strefabiznesu.pomorska.pl
Zdjęcie: Galeria Biżubizarre

2243

Zgodnie z opublikowanymi dziś danymi za pierwsze półrocze przychody ze sprzedaży wyniosła 53,7 mld rubli w porównaniu z 13,4 mld rubli rok temu.
Koncern ten, z siedzibą w Jakucji, zatrudnia około 25 tys. ludzi. Przez ostatnie pół roku koncern ów wydobył kamienie na 16,6 mln karatów, czyli za 1, 97 mld dol, podczas gdy w roku ubiegłym kwota ta nie przekroczyła 351 mln dol.
Liderem rynku diamentów jest w dalszym ciągu brytyjski De Beers mający ok. połowy światowego wydobycia ze swoich kopalń w Afryce (przede wszystkim w RPA).
Źródło: www.rp.pl
Zdjęcie: Galeria Biżubizarre

2291

Policja wykryła na Ukrainie skandal z udziałem kijowskich jubilerów. W skład sieci „czarnych jubilerów” wchodziło 130 osób. O wydarzeniu poinformowała Sehodnia, powołując się na głównego radcę MS W Ukrainy Konstantego Stohnija.
„Czarni jubilerzy” ponad 10 lat pracowali w Kijowie pod osłoną legalnego przedsiębiorstwa. Policji już około półtora roku temu udało się namierzyć szajkę. Gdy sprawdzili rynek metali szlachetnych, okazało się, że część legalnie zrobionych bransolet, kolczyków, pierścieni, łańcuszków i innych klejnotów, które posiadały podrobione znaki fabryczne znanych producentów, przemycano za granicę. Część zaś była realizowana na Ukrainie.
Oficjalnie jubilerzy deklarowali tylko 1% realnej objętości produkcji – reszta szła „na lewo”. W cechach tego przedsiębiorstwa corocznie nielegalnie przerabiano ok. 3 ton złota.
Autor: Katarzyna Stępień
Źródło: www.zik.com.ua/pl
Fot. diamondvues.com 

POLUB NAS :)

60,617FanówLike
389ObserwującyDołącz
>

Najnowsze

Chinese (Simplified)EnglishFrenchGermanPolishRussianSpanish