Strona Główna Aktualności Odwieczni przyjaciele kobiety, czyli inwestycje alternatywne

Odwieczni przyjaciele kobiety, czyli inwestycje alternatywne

1268

Diamenty, bo o nich mowa, cieszą się coraz większym zainteresowaniem inwestorów. Mają oni świadomość, że dziś świat finansów nie ogranicza się do wyboru pomiędzy akcjami i obligacjami czy funduszami a lokatami. Dziś popularność zyskują tak zwane inwestycje alternatywne, a diamenty idealnie się do tego nadają.
Inwestorzy od lat poszukują raju, czyli rynków niezależnych od wahań giełdowych i koniunktury gospodarczej oraz miejsca, gdzie można by swoje bogactwa ulokować bezpiecznie i tym sposobem zapewnić sobie niezależność finansową obliczoną na pokolenia. Czyżby już znaleźli, a rajem tym okazały się diamenty? Sprawdźmy.
Diamenty od wieków budzą rozmaite żądze. Nic dziwnego, że były przyczyną kradzieży i mordów. Były też kosztownym zbytkiem i symbolem władzy. Żadne rewolucje, wojny czy kataklizmy nie dały im rady. Teraz są uniwersalnym symbolem bogactwa. Co więcej obliczono, że przynajmniej pół miliarda Amerykanów i Europejczyków kupi przynajmniej jeden pierścionek z brylantem.
Co jest zatem lepsze: kupić brylant u jubilera czy też może szukać możliwości zarabiania na diamentach już na etapie ich wydobycia?
Kupując brylanty w sklepach jubilerskich płacimy za surowiec, pracę szlifierzy oraz pensję jubilera. To oczywiste, jednak taka forma jest najlepsza jeśli chcemy naszą inwestycję wykorzystywać na co dzień.
Jak jednak na diamentach zarobić?
Jak wiadomo, węglowa ruda diamentu wykopana przed górnika w RPA, Kongo, Brazylii, Indiach, Kanadzie, Australii lub Rosji ma od razu sporą wartość. Jednak cena wzrasta nawet do kilkuset tysięcy dolarów dopiero wtedy, gdy oczyszczony i oszlifowany diament znajdzie się jako brylant na palcu pięknej kobiety. Dlatego wiele osób szuka możliwości inwestowania w diamenty już na etapie ich wydobywania.
Czy warto zatem stać się posiadaczem kawałka rudy diamentowej?
Niestety pionierskie czasy Allana Quatermaina, gdy wystarczyło pojechać do Afryki i poszukać pełnych złota i diamentów kopalni Salomona, minęły bezpowrotnie. Dziś bowiem wydobycie tych cennych materiałów jest znakomicie rozwiniętym przemysłem, a kopanie są zwykle częścią wielkich koncernów. Dlatego indywidualny inwestor nie ma szans na samodzielny handel z kopalniami.
Może więc warto rozważyć kupno aukcji kopalń diamentów?
Nabycie takich aukcji nie stanowi najmniejszego problemu: wystarczy kontakt z biurem maklerskim. Warto się jednak poważnie zastanowić, ponieważ czasami koncern, który zajmuje się wydobyciem i transportem, a do tego jest posiadaczem sieci jubilerskich, sprawuje pieczę także nad innymi surowcami. Powoduje to różne perturbacje rynkowe i wahania akcji, przychody czasem maleją a zysk spada, na co mają wpływ operacje podatkowe, niskie notowania walut i wiele innych obiektywnych trudności, które podaje się jako wytłumaczenie przed akcjonariuszami.
Tak się dzieje u największego gracza na rynku diamentów, czyli w założonej w 1888 grupie De Beers. Posiada ona 15 kopalń w Afryce i dostarcza 40 proc. światowych zasobów diamentów. Co prawda na giełdach nie można kupić ich akcji, ale za to udziałowcem kampanii jest holding AngloAmerican, którego akcje są notowane w Londynie, ale obok diamentów zajmuje się on także wydobyciem złota, rud metali, węgla. Jeszcze gorzej jest, gdy kopalnia należy do rządu, a tak jest z rosyjską Alrosą.
Podsumowując: posiadanie akcji kopalń to zdecydowanie nie to samo, co posiadanie we własnym sejfie woreczka diamentów.
Szansę na zainwestowanie w diamenty dają giełdy. Należy udać się do światowego centrum handlu diamentami, czyli do Antwerpii. Tam znajdują się cztery giełdy: Antwerp Diamond Bourse, Diamond Club, Vrijediamanthandel i Diamant Kring. Jednak by zrobić tu jakiekolwiek zakupy potrzebujemy licencję członkowską, która tania nie jest. Jej wyrobienie opłaca się tylko wtedy, gdy zamierzamy stale dokonywać jakichś transakcji.
Diament możemy kupić także przez internet i poczekać, aż jego wartość wzrośnie. Pewne domy brokerskie oferują taką możliwość, a jak wiadomo, kamień jest cierpliwy, może leżeć nawet sto lat.
K.S.
Źródło: "Funduj" abc inwestowania, nr 6, 2010
Fot. google.pl

BRAK KOMENTARZY

Odpowiedz