Andrew Grima, założyciel marki, to prawdziwa legenda w biżuteryjnym świecie. Jego pierścienie, kolczyki i bransolety już od wielu lat zdobią uszy, palce, nadgarstki oraz żakiety brytyjskiej rodziny królewskiej. Od początku lat sześćdziesiątych arcydzieła biżuteryjne marki Grima nosiły m.in. Elżbieta II czy Jacqueline Onassis.
Dziś legenda Andrew Grima nadal żyje a rodzinny interes przejęła jego córka Francesca, która wraz z matką Jojo kreuje nowy wizerunek domu jubilerskiego Grima. Wszystkie biżuteryjne cuda wykonane przez tą markę są ręczną pracą. Marka Grima to od lat synonim ekskluzywności i swoistej „wyłączności”. To biżuteria tylko dla wybranych. Jedyny salon tej marki znajduje się w Szwajcarii.
Francesca Grima niedawno ujawniła, że nie planuje otworzyć sieci salonów jubilerskich w Londynie.
– Myślę, że to byłoby zbyt komercyjne dla nas. Część etosu naszej marki polega właśnie na tym, że nasi klienci czują się wyjątkowo. Otrzymują jedyną w swoim rodzaju biżuterię. Sprzedaż biżuterii, jako ekskluzywnej jest o wiele bardziej korzystna – mówi Francesca Grima
Marka Grima organizuje jedynie dwa razy w roku pokazy swojej biżuterii. Najbliższy już 7 czerwca br. w Londynie.
A.S./ks
fot. vogue.co.uk
