Zniewalający uśmiech, spojrzenie pełne skromności, styl i klasa – tak w kilku słowach można opisać nową ikonę mody, Charlotte Casiraghi.
Jedna z najbardziej pożądanych przez projektantów kobiet twierdzi, że owszem – jest księżniczką – ale taką, która twardo stąpa po ziemi.
Mimo że jej największa miłością są konie, to gdy trzeba, wygląda jak na prawdziwą księżniczkę przystało. Elegancka suknia, szpilki i dyskretna biżuteria, którą uwielbia. W końcu nie od dziś wiadomo, że najlepszym przyjacielem kobiety są diamenty. Charlotte zawsze doskonale dobiera biżuterię, którą ma na sobie. Najczęściej są to długie diamentowe kolczyki lub niemalże niewidoczne dla oka perłowe kuleczki. Na prawym nadgarstku często nosi zegarek wysadzany diamentami, a to wszystko w doskonałej oprawie z białego złota lub platyny. Hołduje zasadzie swej babci: jeśli chcesz wyglądać jak dama, to nie tylko się tak zachowuj, ale i wyglądaj jak ona. Idąc tym tropem, nie zobaczymy jej nigdy ubranej od stóp do głów w złoto i brylanty ani krzykliwe kreacje.
Dlatego właśnie zachwyca się nią cały świat mody, począwszy od Moskwy przez Paryż, Londyn i Mediolan aż po sam Nowy Jork. Jednocześnie jest chyba jedyną kobietą na świecie, która grzecznie, ale stanowczo, kilkadziesiąt razy odmówiła naczelnej Vogue’a i nie spowodowała przy tym trzęsienia ziemi. Dopiero po wielomiesięcznych namowach udało się namówić Charlotte do pozowania i zrobić kilka fantastycznych zdjęć.
I mimo wszelkich nalegań, aby zmieniła się choć na chwilę, pozostała wierna swoim przekonaniom, że więcej, wcale nie znaczy lepiej, nawet jeśli chodzi o najpiękniejszą biżuterię świata.
Tomasz Szychliński
